Gospodarka wojenna XX wiek
PIASTOWIE, CHRZEST POLSKI I POCZ�TKI PA�STWA POLSKIEGO
Historia Polski i Brazylii
Polub nas na Facebook'u
ekiosk.pl

Mówią Wieki 3/2024

tylko
8.50 zł

DOSTʘPNE NA:
Win, iPad, Android

pobierz obrazy

Europa walczy 1939-1945

Norman Davies

wydawnictwo: SW Znak

Najnowszy tom Normana Daviesa Europa walczy 1939-1945. Nie takie proste zwycięstwo może okazać się zaskoczeniem dla fanów brytyjskiego profesora historii, który specjalizuje w losach Europy Wschodniej, a w szczególności Polski. Od dawna ten autor zdumiewa ilością publikowanych woluminów, które najczęściej okazywały się grubymi tomiszczami. I tym razem oksfordzki wykładowca na 632 stronach tworzy ciekawe teorie, dotyczące przebiegu II wojny światowej na starym kontynencie. Tym razem nowatorski sposób myślenia został przyćmiony przez ogromną liczbę błędów merytorycznych samego autora, a dodatkowo fatalnym tłumaczeniem z angielskiego, dokonanym przez Elżbietę Tabakowską.

 


Opis:

Podstawową zasługą najnowszej pozycji brytyjskiego autora było dokonanie przewartościowanie działań wojennych. Odważnie pogrzebał życzeniowy sposób myślenia o II wojnie światowej prezentowany przez historiografię zachodnią. Davies zwrócił uwagę na nieudolne próby zrównania intensywności działań na froncie wschodnim i zachodnim. Przytaczane przez Brytyjczyka informacje i liczby mówią same za siebie obnażając warsztatowe niedostatki monografii zajmujących się II wojną światową. I nie chodzi tu o globalne liczby żołnierzy, zaangażowanych na europejskich teatrach wojennych. Daviesowi udało się udowodnić nie tylko prymat działań na froncie wschodnim, gdzie było najwięcej zaangażowanych sił, walczących w II wojnie światowej. Oksfordzki profesor podzielił swoją książkę na sześć części.

Już w pierwszym rozdziale – Interpretacje – Davies dokonuje rewizji alianckiego schematu historii czyli opisu działań napisanej przez zwycięzców. Jego ogólne rozważania są ciekawe i zapewniły zdrowy ferment w zadufanej historiografii zachodniej. Gloryfikacja działań brytyjskich i amerykańskich przy jednoczesnym pomniejszaniu i upraszczaniu roli Związku Sowieckiego. A co gorsza zakłamywanie znaczenia sowieckiego imperializmu spowodowało, że powojenne generacje wychowywano w kulcie koalicji antyfaszystowskiej, gdzie było miejsce na jednostronny obraz wydarzeń – bez współpracy sowiecko-niemieckiej, likwidacji struktur demokratycznych w Europie Wschodniej podbitej przez Armię Czerwoną, etc. Ważką konstatacją autora było uznanie wojennej Wielkiej Brytanii za bankruta od 1940 r. i ukazanie swej ojczyzny jako klienta zależnego od doraźnych pożyczek amerykańskich. Ale już tutaj budzą zdziwienie pierwsze błędy – wojna zimowa miała trwać sześć miesięcy, gdy w rzeczywistości jedynie trzy i pół, pominięcie szesnastu polskich okrętów rozpaczliwie broniących wybrzeża w 1939 r. Autor w miejsce X. Fliegerkorps wprowadził na Sycylię niemieckie korpusy lotnicze. Davies nie zauważył dokonań kontrowersyjnego kolegi po fachu – David Irving pisał o niemieckim programie atomowym. Podobnie nie wspomina prac najlepszego historyka frontu wschodniego za którego uważany jest David Glantz. Czyżby Davies zapomniał, że przekazanie Enigmy aliantom zachodnim miało miejsce w końcu sierpnia 1939 r. w Piasecznie pod Warszawą? Podobnie jak to, że infiltracja polskiego wywiadu umożliwiła zniszczenie pierwszego ośrodka w Pennemuende.

Wyraźnie zaznacza się całkowita nieporadność autora z informacjami o charakterze wojskowym w rozdziale Wojenne rzemiosło. Dla Daviesa XV. Korpus Kozacki to tylko Brygada Kozacka, zaś niemiecka 6. Armia Pancerna SS staje się jedynie 6. Dywizją Pancerną (jak i wiele innych przykładów mylenia wielkości związków taktycznych ze strategicznymi). Podobnie 33. DGren SS określił mianem formacji, zaś w Berlinie walczył jedynie niepełny pułk francuskich ochotników Waffen-SS. Czerwonoarmistów miało poddać się dziesiątki tysięcy podczas wojny zimowej, zaś pod Narvikiem wylądowała brygada brytyjsko-francusko-polska (gdy w rzeczywistości sami Polacy wystawili Samodzielną Brygadę Strzelców Podhalańskich, a byli jeszcze Francuzi i Brytyjczycy). Wg Daviesa Jugosławia odmówiła ochrony ze strony Wehrmachtu i zagwarantowała to sobie w układzie z Niemcami, podobnie jak brak informacji o faktycznym współdziałaniu brytyjskiego SOE z sowiecką NKWD podczas ustanawianiu rządu Simonovicia. Trudną tezą do udowodnienia jest uznanie przywódców Hiszpanii i Portugalii za neutralnych faszystów, zaś Białorusi i Ukrainy za sferę Balticum. Zbyt wiele pojawia się kwestii niewyjaśnionych i pewnych osób niewymienionych z nazwiska. Dla Brytyjczyka Żukow, Rokossowski, Watutin i Czujkow to w najwyższym stopniu kompetentni dowódcy, którzy potrafili zwyciężać jedynie przy kilkukrotnej przewadze liczebnej i dzięki niewyobrażalnym stratom własnym – tak walczyć potrafi każdy komandir, nie liczący się z podwładnymi traktowanymi jak mięso armatnie. Podobnie zaskakuje stwierdzenia, że 97 proc. ZSRS pozostało wolne od okupacji; zapomnienie o węgierskiej 2. Armii na froncie wschodnim czy udziale 6.000 tysięcy (czyli milionów) Kanadyjczyków i Brytyjczyków w desancie pod Dieppe – błąd redakcyjny. Niezgodna z prawdą jest uwaga, że milion żołnierzy związała obrona przeciwlotnicza III Rzeszy, gdy powszechnie wiadomo, że do tej służby skierowano tysiące chłopców – Flakhelfers z Hitlerjugend (w tym przyszłego papieża Benedykta XVI) oraz ich rówieśników w Europy Wschodniej, od Estonii po Ukrainę. Davies zapewne nie wie, że sowieckie czołgi były pozbawione częściowo radiostacji, dlatego napisał, że T-34 zaprojektowano z przeznaczeniem do polowań stadami. Za bzdurę można uznać stwierdzenie, że Sowieci i zwolennicy Tity unieszkodliwili dawny ruch oporu czetników dopiero w 1946 r. Zaskakuje przeinaczenie informacji z cytowanej monografii Ungvary’ego o oblężeniu Budapesztu, gdzie walczyło 79.000 żołnierzy, a nie 150.000, jak podaje Davies.

Również w trzecim rozdziale, poświęconym polityce pojawiają się kwestie dyskusyjne, a nawet błędne, choć nie w takim stopniu jak w wykładzie o działaniach wojskowych. Niewątpliwie bardzo ważnym elementem pracy Daviesa jest nieustanne przypominanie o dwulicowym charakterze reżimu komunistycznego. Czytelnicy zachodni mogli być zaskoczeni sformułowaniami, negującymi ich wyobrażenia o Rosji, wujku Joem, czy pokojowym nastawieniu Związku Sowieckiego. W tym rozdziale można dowiedzieć się o meandrach dyplomacji mocarstw wielkiej trójki, które ukształtowały podział Europy na prawie półwiecze, nie pytając o zdanie samych zainteresowanych mieszkańców wschodniej części kontynentu. Podobnie znaczące się jest przypomnienie procesu kreowania dominującej pozycji USA w świecie powojennym, co zapoczątkowała konferencja w Bretton Woods. Zdystansowanie Daviesa jest widoczne najlepiej w przypadku kilkuwersowego opisu klęski głodu w Pendżabie i Bengalu, która doprowadziła do 5 mln ofiar wojenne w wyniku nietrafionych zarządzeń Brytyjczyków.

Czwarty rozdział poświęcony żołnierzom zawiera niezliczone błędy, które trudno wyjaśnić, chyba jedynie napiętymi terminami wydawniczymi. Davies wprowadza własne neologizmy, jak np.: Waffen Schutzstaffeln. Błędnie sygnalizuje nazwy jednostek (Viking) czy liczbę słowiańskich dywizji Waffen-SS, których było pięć, a nie osiem. Brytyjski historyk sugeruje, że podstawową jednostką formacji kolaboracyjnych były pułki, a nie bataliony (ostbataillonen). Przy opisie walczących kobiet myli brytyjskie skrzydła lotnicze z sowieckimi pułkami i dywizjami lotniczymi oraz zapomina o grupie niemieckich SS-Helferin czy o fenomenie Polowo-Przechodnich Żon. Sowieckie samoloty może i siały spustoszenie wśród niemieckich statków i okrętów na Bałtyku, ale 90 proc. ewakuowanych udało się wywieźć do Niemiec Profesor myli 800mm działo kolejowe Gustav z samobieżnym 600mm moździerzem Karl/Thor, ostrzeliwującym powstańczą Warszawę. Podobnie jest z włoską armię na froncie wschodnim (ARMIR) wzięta za korpus (CSIR) z kampanii 1941 r. Ogólnie tematyka wojskowa sprawia profesorowi Daviesowi potworne problemy.

Tłumaczka polskiego wydania ponownie wykazała się ogromną niefrasobliwością w tłumaczeniu nazw własnych – Korpus Wojskowy Australii i Nowej Zelandii (w miejsce ANZAC), Marynarka Królewska (Royal Navy) czy sekcja bombowców RAF (Bomber Command – Dowództwo Bombowe RAF). Wprowadzenie potworków translatorskich w rodzaju łodzi podwodnych to tylko kilka w przykładów nieznajomości fachowej terminologii. Pani Tabakowska utworzyła też średniej rozmiarów eskadry bombowców czy podział na floty sowieckich bombowców, gdy na froncie wschodnim Sowieci tworzyli armie lotnicze. Według tłumaczki rakietowy Me-163 był pozbawiony ogona (sic!). Kolejnym kwiatkiem tłumaczki jest zdanie: wymienienie okrętów »Hood« i »Glorious« na »[Admirala] Grafa Spee« i »Bismarcka«, gdy w rzeczywistości chodziło o wyrównanie strat przez Royal Navy, gdy zatopiła wspomniane jednostki Kriegsmarine. Podobnie nazwa warship to dla p. Tabakowskiej okręt wojenny, zaś w rzeczywistości chodziło o pancerniki/ okręty liniowe w zgodzie z terminologią marynistyczną. W innym miejscu dowiadujemy się o reakcji Brytyjczyków reakcję Rommla. Fatalnie brzmi stwierdzenie jednostki wojsk pancernych »Środka«, gdy chodzi o grupy pancerne Heer Gruppe/ H.Gr. Mitte. Niezrozumiałe pozostaje zdanie usunięto wszystkie większe niemieckie łuki na froncie, gdy chodziło o wybrzuszenie w pozycji rżewskiej. Pani Tabakowska zasugerowała, że armada przekroczyła Kanał La Manche, a przecież przepłynęła go. Wyrzutnie rakietowe Tajfun do wyparcia czołgów to w rzeczywistości samoloty myśliwsko-bombowe Hawker Typhoon Mk. IB z ośmioma wyrzutniami niekierowanych pocisków rakietowych. Z tym samolotem wiąże się kolejny potworek translatorski – lotnictwo wspomagające, podczas, gdy w rzeczywistości istniały siły wsparcia taktycznego. Pani Tabakowska przypisała też zniszczenie Hansowi Rudelowi 70 lotniskowców (sic!), zaś stopień SS-Schütze jako strażnik SS, a nie szeregowiec.

Ilość błędów merytorycznych i translatorskich rzuca poważny cień na jakość ostatniej książki profesora Daviesa. Nauką, płynącą z Europa walczy 1939-1945 jest niewątpliwie skrupulatniejsza kwerenda materiałów archiwalnych i opracowań naukowych. Dokonanie korekty lingwistycznej to tylko pierwszy krok do osiągnięcia poważnej monografii historycznej. Warto też poświęcić nieco czasu na korektę merytoryczną, dzięki której wydawnictwo uniknęłoby tej mnogości błędów, które niwelują nowatorskie wnioski profesora. A jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach.

Hubert Kuberski


dodano: 2009-09-05


Kalendarium

28 marca 845: Wikingowie złupili Paryż.

Bieżący numer

15 marzec 2024
nr 3 (776)

Prenumerata  | Reklama  | Kontakt

Zamknij X

Błąd wczytywania.

Zamknij X